piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 5

"Są w życiu chwile, w których trzeba zaryzykować i dać się ponieść szaleństwu"



-Mamo, Milan znowu oszukuje.
-Thiago kochanie idź do taty.
Siedziała na kocu razem z Shaki i Mią. Przyglądały się bawiącym dzieciom. Można do tego oczywiście zaliczyć piłkarzy i Thomasa. Co chwilę nie mogły powstrzymywać śmiechu, nic ich nie zdziwi w zachowaniu tych "dorosłych mężczyzn". 
-Dani nie chlap-zawołał Pique.
-Bo co mi zrobisz wielkoludzie?
Geri wkurzony wziął wiaderko i napełnił je wodą. Chciał oblać Alvesa, ale przez przypadek trafił w Messiego, który właśnie coś tłumaczył synowi. Leo wstał i spojrzał na sprawcę tego czynu. Spodziewał się pana wysokiego i się nie pomylił. Kopnął z całej siły piłkę, ale Hiszpan odszedł na bok. Oberwał niewinny Iniesta. Leo już chciał przeprosić, ale poczuł, że ktoś go całego wrzucił do wody. Sprawcą okazał się nie kto inny jak Pique. Wnioski są dwa: Ci piłkarze są zdolni do wszystkiego, a po drugie przy nich nie można się nudzić. Sami pomyślcie co teraz musi czuć Amy, Shaki i Mia, które ich obserwowały. Po chwili znów nastał spokój, ale na ile? Pewnie nie na długo. Do Amy podszedł Leo. Był cały przemoczony.
-Leo odejdź, jesteś mokry.
-Kochanie nie podobam ci się?
Ucałował swoją żonę i przysiadł się bliżej niej. 
-Amy?
-Słucham cię mokry szczurze.
-Co porobimy wieczorem?
-Wyobrażałam sobie striptiz z tobą w roli głównej, ale jeśli masz inne plany...
Argentyńczyk spojrzał na swoją partnerkę i wybałuszył oczy.
-Żartowałam deklu.
Tym razem to Amy obdarzyła swojego męża pocałunkiem. Ten chcąc go pogłębić, przytulił ją mocno. Jednak jego żona okazała się sprytniejsza i go przewróciła. Chciała go posypać piaskiem, ale przecież Leo jest silniejszy. Wziął ukochaną na ręce i wskoczył z nią do wody. Geri od razu podłapał pomysł przyjaciela i to samo zrobił z Shaki. Potem już wszyscy pływali i chlapali. Brakowało im tylko Alvesa i Puyola. Co było wręcz niemożliwe. Spojrzeli na swoje koce, a tam siedziały dzieci i dwie zguby, które w najlepsze bawiły się zabawkami z piasku. Leo nie mógł się powstrzymać i krzyknął.
-Hej cofnęliście się w rozwoju?
Carles i Dani spojrzeli w ich kierunku i z szerokim uśmiechem krzyknęli dziecięce "Tak". 
-Oni są niemożliwi-stwierdziła Mia. 
-Zgadzam się. Słuchajcie wiecie, że dzieci zostaną pod opieką na wieczór, więc może byśmy poszli wieczorem na jakąś imprezę?
-Shaki świetny pomysł.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Cholera wyjechali!
-Rafa nie denerwuj się, może byś już odpuściła tą całą zemstę.
-Nie, ona musi pożałować.
-Wiesz co? Rób co chcesz, ja wychodzę. 
Michael wyszedł wściekły na ulicę. Miał już dość Rafaelli i tej jej chorych pomysłów. Postanowił zadziałać. Napisał list skierowany do Leo i Amy, a sam wiedział jak zakończyć tą całą szopkę. Wiedział co ma zrobić, kiedy wrócą z podróży. Jednak wiedział też, że tego nie zrobi. To co wymyślił może i jest szalone, ale na pewno zadziała. Teraz pozostało mu tylko czekać na ten dzień.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Shaki, gdzie są chłopaki?
-Poszli pokopać piłkę.
-Ale przecież mieli ten wieczór spędzić z nami-odparowała zrezygnowana Mia.
-Wiem.
-A gdzie Amy i Leo?
-Zakochana para prawdopodobnie poszła na spacer.
W końcu wkurzona Shaki i Mia dołączyły się do chłopaków. Zamiast imprezować jak planowali to kopią piłkę na plaży. Mimo wszystko są razem i to się teraz dla nich najbardziej liczy.
-Kochanie, tak bardzo cię kocham.
-Leo przestań już słodzić.
-Ale jesteś taka piękna.
Pocałował swoją ukochaną i raczej nie miał zamiaru przestawać.
-Idziemy do naszego pokoju?
Amy tylko pokiwała głową. Po parunastu minutach byli już na miejscu. Leo przybliżył się do żony i wziął ją na ręce. Nie przestając jej całować, zmierzał w kierunku sypialni. Teraz między ich ciałami krążyła miłość i pożądanie.
Pod wpływem słonecznych promieni, otworzyła oczy. Obok niej leży jeszcze śpiąca miłość jej życia. Usłyszała pukanie do drzwi, więc ucałowała w policzek męża i poszła otworzyć. W progu zobaczyła prawdopodobnie skacowanego Alvesa.
-Cześć Dani.
-Cześć, słuchaj jest sprawa.
-Jaka?
-Wszyscy zaspaliśmy na śniadanie, więc Shaki wymyśliła spacer i kazała być na dole przy recepcji za pół godziny.
-Dziękuje za informację, nieźle wczoraj popiliście co?
-Nawet nie wspominaj, na razie.
Patrzyła na odchodzącego w bólu przyjaciela, po czym udała się do sypialni w celu obudzenia Leo. Wiedziała jak najskuteczniej go obudzić. Pocałowała go prosto w usta, a ten od razu otworzył oczy i szeroko się uśmiechnął.
-Leo za pół godziny schodzimy na dół i musimy odebrać też Thiago, więc się ruszaj.
Po pół godzinie cała paczka udała się na spacer. Thiago i Milan wyczaili lody i zaczęli krzyczeć, że też chcą. Zaraz za nimi pobiegł Gerard i Dani, którzy na przemian krzyczeli jakie wezmą smaki.
-Shaki jak ty z tym dzieckiem wytrzymujesz?
-Nie mam pojęcia.
Wyszło na to, że teraz już wszyscy zajadali zimny smakołyk. Puyol nie mógł się oprzeć pokusie i podszedł do Thomasa. Zostawił mu ślad na nosie lodem i uciekł za plecy Amy.
-Amy twój brat niech mi nie robi krzywdy.
Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem.
-Dobra wystarczy, co dzisiaj w planach?
-Wesołe miasteczko!
Nie wiele myśląc ruszyli w stronę małego, wesołego miasteczka. Nie mogąc czekać ani chwili dłużej zaczęli jeździć na każdej karuzeli i brać udział w każdej konkurencji. Dani chcąc trafić piłką do kosza i wygrać pluszaka już po raz kolejny spudłował. Kiedy się zdenerwował kopnął piłkę zamiast rzucić ręką i trafił. Zaczął krzyczeć jak oszalały i odebrał dużą pluszową pandę. Amy chcąc odpocząć usiadła na ławce. Podbiegł do niej Thiago i zrobił maślane oczka.
-Mamusiu, kupimy pieska?
-Słucham? Skąd ci przyszedł taki pomysł?
-No bo widziałem taką panią z małym pieskiem. Był taki malutki i włochaty.
Znikąd nagle obok nich pojawił się Leo.
-Synu wolisz pieska czy młodsze rodzeństwo.
Thiago spojrzał na tatusia i przez chwilę zastanawiając się krzyknął.
-A kiedy będę miał siostrę lub braciszka?
-Za niedługo.
Synek pobiegł w kierunku Milana i już po chwili skakali na trampolinie, natomiast Leo usiadł obok żony i ją ucałował. Ta wtuliła się w jego ramię. Ten wyjazd był ich chwilową odskocznią od wszystkich problemów i jak się okazało skuteczną. Są razem z przyjaciółmi i nie myślą o tym, co może się złego stać po powrocie.

  • Już piąty rozdział, ale ten czas leci. Mam nadzieję, że wam się podobał. No to do następnego i Pozdrawiam ;)
  • Dziękuje ślicznie za ostatnie komentarze.
  • Pozdrawiam Tolkę (moją główną motywację) i dedykuję siostrze, która powinna w końcu nadrobić zaległości :*




                                           

2 komentarze:

  1. Nie, po prostu nie mogę! :D Poryczałam się ze śmiechu czytając ten rozdział! :D Jest po prostu baski!♥ (jak wszystkie) Czekam (z niecierpliwością jak zwykle :D) na kolejny rozdzialik :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, ryczalam za śmiechu czytając! Genialny, boski rozdział. Leo i Amy sa najcudowniejsi! Thiago jak zawsze słodziak. Rafa niech spada na drzewo! Czekam na następny rozdział i rownież pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń